11 listopada 2014

Emleks cz. dalsza D:

Emil/Apollo:

Stosunek z Aleks był piękny. W pewnym czasie, ktoś zaczął wołać Leo, więc odszedł. A Aleks już ja się zająłem.

- Emil, przestań! Wołają mnie! - krzyknęła Aleks, a ja zdecydowanie zdegustowny powoli odchodziłem od niej. W pewnym momencie przestałem się ruszać. 
Jedna z moich części ciała utknęła w ciele mojej dziewczyny. Zawstydziłem się bardzo. Co za przypał! Za nic nie wychodziło.
- Chwila! Ja mam w plecaku wazelinę! - krzyknąłem
- Skąd masz wazelinę? - mówiąc to, Aleks spojrzała na mnie badawczo-przerażonym wzrokiem
- W końcu jesteśmy w trójkącie z Leo - powiedziałem, bo przecież było to oczywiste - A potem dupa boli... - wziąłem się za smarowanie i od razu puściło. 
W tle Ayumi krzyczała:
- Aleks! Ile można uprawiać seksu jednego dnia! Pretor nas woła! - po wszasku centurionki IV kohorty, Aleks ubrała się i pobiegła w stronę dziewczyny. A ja zostałem sam. Całkiem sam. 
A mój 'kolega' cały czas stał...

Aleks:


Emil powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Byłam rozradowana. Pamiętał o moich urodzinach! Zaprowadził mnie na dach jednego z budynków w Nowym Rzymie. Na nim był rozstawiony stół, dwa krzesła, a na stole obrus, świecznik i dwa talerze i dwie lampki napełnione winem.

- Czemu dwie? - spytałam
- Oczekujesz kogoś jeszcze? - zapytał z uśmieszkiem na ustach
- No chociażby Leo. Pamiętasz? Jesteśmy Z NIM w związku
- Nie trudźmy sobie nim głowy. Usiądź
- No proszę! - powiedziałam błagalnym głosem
- Leo nas zdradził - powiedział z wyrzutem Emill
- CO?! Z KIM?! - zapytałam bardzo wkurzona
- Z Dylkiem i Kasią...
- Aha... - powiedziałam trochę rozczarowana. Chociaż, to i tak dobrze. Z Emilem czułam się lepiej. Zajęliśmy się kolacją. 
Była pyszna. Jeszcze bardziej pyszne, były piękne, niebieskie oczy Emila. Wtedy wstałam i poszłam na koniec dachu. Usiadłam, a moje nogi zwisały swobodnie. Poczułam ręce Emila na moich ramionach. Usiadł koło mnie. Wpatrywaliśmy się w słońce.
- Ja je robiłem - powiedział z dumą Emil
- Gratulacje! - powiedziałam z sarkastycznym uśmiechem na ustach. Gdy słońce prawie zaszło, ręka mojego chłopaka powędrowała na moją nogę. Paluszkami zaczął wędrować w górę - Nie za daleko poszła ta rączka?
- Jeszcze nie doszła - powiedział z uśmiechem i jego usta się zbliżyły do moich. W mgnieniu oka położył mnie na dachówki. Przytulaliśmy się i całowaliśmy. Aż w końcu jego ręka powędrowała pod bluzkę rozpinając stanik. Zdjął go szybkim ruchem i rzucił za budynek. 
Fajnie. Tyle powiem. Fajnie.
Wtem usłyszeliśmy czyjeś kroki. O kurde, pretor. No pięknie. A moje spodnie leżą na drugim końcu dachu. - Mogę Ci pożyczyć swoje. Ja mieszkam w Nowym Rzymie, nie skapnie się - Tak po protu wyszliśmy na randkę. No spoko. Ja w męskich spodniach, a ty w żadnych. Bravo - Dobra, nie czepiaj się. Szybciej! - rzucił mi swoje spodnie, a ja je włożyłam. Wtem weszła pani pretor. Wdepnęła w białą plamę. Ciekawe co to było? Hmm... Wiem... - Aleks! Wołam Cię już piętnaście minut! Słyszysz?! Piętnaście minut! - krzyczała Reyna - A ty Emil, czemu nie masz spodni? - Yyy... Bo... Ja... Lubię chodzić bez spodni! - krzyknął Emiß, którego różowe bokserki w serduszka, jak na złość, zaczęły się jakoś bardzo wyróżniać - Reyna, ja cię przepraszam. Po prostu się zapatrzyłam w słońce - Dobra, dobra. Nie tłumacz się. Marsz do IV kohorty! Masz taki bałagan, że nigdy na polu bitwy takiego nie widziałam. A jeżeli tak bardzo Ci się podoba Apollo, on też ci pomoże - powiedziała Reyna i odeszła. Ja zdjęłam spodnie, rzuciłam je Emiß'owi i pobiegłam po swoje - Gdzie kurde jest mój stanik?! - wrzasnęłam - O tam - pokazał palcem Emiß - na tej całującej się pa... - nie dokończył, bo była to Dylek i Leo - Hej Dylek! Mało dyskretni jesteście! - krzyknęłam, a Dylek się obrócił w moją stronę. Była czerwona jak burak


Emiß:
Współczułem Aleks. Pretor ją ochrzanił i w dodatku przyłapał. A teraz jeszcze zauważyła swoję legionistkę, która miała na głowie jej stanik. W mgnieniu oka, Aleks pobiegła w stronę baraku, a ja za nią. Gdy weszliśmy do budynku kohorty, prawie oślepłem.
Ayumi jak zawsze, siedziała na łóżku i pisała moje i Aleks losy. Miała na sobie czarne rurki, obozową koszulkę i majtki Katnus na głowie. W centrum baraku była dzika impreza. Katnus bawiła się w striptizerkę. Lidka z Octavianem się zabawiali w tle. Cała reszta kohorty tańczyła. Tylko Ayumi siedziała i się dziwnie uśmiechała
- Koniec tego! - krzyknęła Aleks i wyłączyła muzykę
- Junona, koka, hasz, lsd... - śpiewała Maru - Maru! - wrzasnęła Aleks - Jeżeli posprzątasz swoją prycz, dostaniesz ciastka z Junoną*. To się tyczy wszystkich! - Tak! Ciasteczka z Junoną! - wrzasnęła Ayumi



*ciastka z Junoną, są to ciastka z narkotykam

1 komentarz:

  1. O matko, co za patologia się tam szerzy xD.
    Podoba mi się!
    Zapraszam do mnie - https://opowiadania-by-damayanti.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń